🐱 Znaki Na Niebie Od Boga
Johannes i Peter Fiebagowie Znaki na niebie. Kultura i rozrywka > Książki i Komiksy > Poradniki i albumy > Ezoteryka, magia, UFO. Znaki na niebie - Boskie ingerencje czy przejawy obecności pozaziemskich istot rozumnych AUTOR: Johannes i Peter Fiebagowie OPIS: Książka w bardzo dobrym stanie, Oprawa miękka Wydanie 1 Teolodzy i naukowcy od dawna spierają się co do przyczyn o podłoża
Cuda i objawienia — czy to znaki od Boga? „CUDA wciąż uważa się za () rodzaj listu polecającego, za rękojmię autentyczności orędzia Bożego, za pieczęć, którą Wszechmocny opatruje posłannictwo lub słowo od Niego pochodzące”.
Zresztą dziś rano w Iranie zatrzęsła się ziemia, co wielu uzna zapewne za znak od Boga, nie wiadomo tylko czy skierowany do Irańczyków czy Amerykanów. Ktoś tam strzela na Bliskim Wschodzie, ludzie idą w kondukcie i zadeptują innych ludzi, a atmosfera jest podgrzewana przez media.
Książka-wystawa Znaki na niebie i na ziemi to efekt epidemicznych zawirowań – nowe wcielenie wystawy, która pierwotnie miała się odbyć w tradycyjnej formie w ramach Miesiąca Fotografii w Krakowie 2020. Kuratorzy, Jagna Lewandowska i Sebastian Cichocki, zaprosili do udziału 12 artystek i artystów, którzy zrealizowali swoje prace w miejscu wymuszonego pandemią odosobnienia
I zostało porwane jej Dziecię do Boga i do Jego tronu. A Niewiasta zbiegła na pustynię, gdzie miejsce ma przygotowane przez Boga. I usłyszałem donośny głos mówiący w niebie: Teraz nastało zbawienie, potęga i królowanie Boga naszego i władza Jego Pomazańca. Wizja z Apokalipsy to wizja losów Kościoła Chrystusowego.
W Biblii znajdujemy zapowiedź wielu zjawisk, które razem miały stanowić „znak” dni ostatnich ( Łukasza 21:7 ). Oto kilka przykładów: Wojny na ogromną skalę. Jezus zapowiedział: „Naród powstanie przeciw narodowi i królestwo przeciw królestwu” ( Mateusza 24:7 ). Z kolei w Księdze Objawienia 6:4 wspomniano o symbolizującym
Nim nadejdzie dzień sprawiedliwy, będzie dany ludziom znak na niebie taki. Zgaśnie wszelkie światło na niebie i będzie wielka ciemność po całej ziemi. Wtenczas ukaże się znak krzyża na niebie, a z otworów, gdzie były ręce i nogi przebite Zbawiciela, [będą] wychodziły wielkie światła, które przez jakiś czas będą
Musi to być w czasie od Krzyża na Niebie, jak księża staną na wysokości zadania i inni jeszcze, to będzie zmniejszona. Mogłaby być zmniejszona aż do miliona, ale aby się tak stało musieliby się w to, gdy pojawi się Krzyż na Niebie, powszechnie włączyć biskupi i być widoczni w kościołach na modlitwie.
Apokalipsa św. Jana. Wizja Jana Ewangelisty na Patmos ( iluminacja z Bardzo bogatych godzinek księcia de Berry (ok. 1410) Apokalipsa Świętego Jana [ Ap ], Księga Objawienia, Objawienie Jana [ Obj] ( gr. Ἀποκάλυψις Ιωάννου, „Objawienie Jana”) – jedyna prorocza księga Nowego Testamentu, opisująca wizje dotyczące
Zobacz Znaki na niebie i ziemi Kasia Keller w najniższych cenach na Allegro.pl. Najwięcej ofert w jednym miejscu. Radość zakupów i 100% bezpieczeństwa dla każdej transakcji.
Zgaśnie wszelkie światło na niebie i będzie wielka ciemność po całej ziemi. Wtenczas ukaże się znak Krzyża na niebie, a z otworów gdzie były ręce i nogi przebite Zbawiciela, będą wychodziły wielkie światła, które jakiś czas będą oświecać ziemię. Będzie to na krótki czas przed dniem ostatecznym.” (Dz 83)
3 I uczynię znaki na niebie i na ziemi: krew i ogień, i słupy dymne. 4 Słońce zmieni się w ciemność, a księżyc w krew, gdy przyjdzie dzień Pański, dzień wielki i straszny 2. 5 Każdy jednak, który wezwie imienia Pańskiego, będzie zbawiony, bo na górze Syjon . będzie wybawienie,
olSV7h. Zobaczyli na niebie „znak od Boga”. Fantastyczne! Data utworzenia: 15 stycznia 2020, 20:27. Mieszkańcy dwóch niewielkich miejscowości w zachodniej Brazylii oniemieli, gdy nagle na niebie dostrzegli coś niezwykłego. Ich oczom ukazało się coś na kształt "dłoni Boga". Niesamowite zdjęcia błyskawicznie trafiły do sieci i robią furorę w mediach społecznościowych. Czym jest to niespotykane zjawisko? Zobaczyli na niebie „znak od Boga”. Fantastyczne! Foto: You Tube Od kilku dni użytkownicy mediów społecznościowych w Brazylii i na całym świecie szaleją na punkcie kilku fotografii zrobionych w miejscowościach Asunción i Juazeirinho leżących w zachodniej Brazylii. Na zdjęciach widać chmurę przypominającą kształtem "Dłoń Boga", wyciągniętą ku Ziemi w geście pozdrowienia. Brazylijczycy, będący bardzo wierzącym narodem, od razu zinterpretowali to zjawisko jako ewidentny znak od Boga. Jak się jednak okazuje, niewiele w tym prawdy. Jak podaje "Interia", to tak zwana pareidolia, czyli zjawisko dopatrywania się znanych kształtów w przypadkowych szczegółach. Najczęściej dotyczy to właśnie kształtu chmur. Inaczej mówiąc - widzimy to, co chcemy widzieć. W tym przypadku nie ma więc mowy o żadnym bożym znaku. (Źródło: Niesamowity znak na niebie. Ludzie myślą, że to ręka boga! Zobacz także Chmura koło Elbląga wywołała niepokój. Co się stało?
Według przepowiedni Królowej Saby koniec świata zapowiada siedem znaków. Michalda, Królowa Saby, przez wielu wciąż uznawana jest za jedną z największych wizjonerek w historii ludzkości. W swoich przepowiedniach zawarła narodziny Jezusa Chrystusa, globalne konflikty, postęp technologiczny czy wojny światowe. Otwarcie mówiła również o końcu świata. Na przepowiednie Królowej Saby składają się trzy księgi i to właśnie w ostatniej zawarła siedem znaków, które poprzedzają koniec świata. Gdy wszystkie staną się rzeczywistością, czeka nas Armagedon, czyli ostateczny koniec ludzkości. Ile z przepowiedni już się spełniło, a ile jeszcze przed nami? Oto przepowiednia Królowej Saby o końcu świata. Krzysztof Jackowski obchodzi dziś urodziny: ,,Nie byłem zwykłym dzieckiem. Lubiłem samotność" Przepowiednie Królowej Saby Przepowiednie Królowej Saby Michaldy według większości źródeł pochodzą z 875 roku przed narodzeniem Jezusa Chrystusa. Historia mówi, że w tym roku odwiedziła króla Salomonam by opowiedzieć mu o swoich wizjach, które dotyczyły losów świata. Król Salomon za każdym razem kazał je spisywać swojemu kronikarzowi. I tak z różnych tłumaczeń i przekładów przepowiednie Królowej Saby ukazały się w Polsce w tomiku pod tytułem: Mądra Rozmowa Królowej ze Saby z Królem Salomonem i zostały wydane przez Warszawską Drukarnię w 1916 roku. Królowa przewidziała między innymi narodziny i męczeńską śmierć Jezusa, konflikty o globalnym zasięgu, ogromny postęp technologiczny, pojawienie się Napoleona, ale także wybuchy wojen w Europie. W swoich przepowiedniach Królowa Saby zaznacza jednak, że Bóg będzie ludzi napominał ukazując im znaki na niebie, „ale ludzie pozostaną zatwardziali w grzechach, a serce ich pozostanie nieczułe na dobro i cnotę”, czytamy. Więcej o przepowiedni Królowej Saby przeczytasz tutaj>> Przepowiednie Królowej Saby - koniec świata Królowa Saby przepowiedziała także koniec świata. „Jeśli dobrze czynić będą i Bogu posłuszeństwo oddadzą, On doda im lat jeśli zaś Boga obrażać będą i w grzechach brnąć, Bóg odpłaci im się i skróci liczbę lal istnienia świata. Ludzie wiedzieć nie mogą, kiedy nastąpi dzień sądu ostatecznego, wiadome są nam te znaki i cuda, jakie przedtem objawiać będą. Zaś mogę, ci królu powiedzieć to tylko, o czym sama wiem, że przed końcem świata objawi się ludziom siedem znaków, objawiając ludziom wolę Bożą, że skończyć się ma życie na ziemi i nastąpi to, co komu będzie przeznaczone”, zapowiedziała Michalda. O jakich znakach mowa? Pierwszy znak dotyczyć będzie zwierząt i ich odmiennego zachowania. Według Królowej Saby „wszystkie stworzenia, które żyją, poczną się krwią pocić tak, że krople krwi całe ciało obsiądą i spływać będą z cierpieniem wielkim połączone to będzie”, czytamy. Drugi znak dotyczyć będzie nieba. Michalda przewiduje, że księżyc się „przemieni i pocznie od wschodu się pokazywać, nawodząc lęk i przestrach w sercach ludzkich, iż pokutę czynić będą i modły odprawiać”. Trzecim znakiem będą zmiany na niebie. W przepowiedni Saby czytamy, że słońce, księżyc i gwiazdy będą lśniły czerwonym blaskiem, a „ludzie w rozpaczy ręce załamywać będą i oczy z żałości ku niebu podnosić zaczną, jak okazanie żalu”. Czwartym znakiem będzie zesłanie przez Boga posuchy na ziemię. Według Michaldy wyschną wszystkie drzewa i rośliny. Piątym znakiem ma być zapadanie się ziemi „w miejscach zapadłych zaś wyjdą ognie i dymy, ludzie zaś zwątpią o wszystkim i śmierci czekać będą”. Ostatnie dwa znaki dotyczyć będą zmian w strukturze ziemi: „Szósty znak, gdy wody wystąpią z brzegów i żywym płomieniem palić zaczną, a ludzie umierać będą ze strachu, nie mogąc umrzeć naprawdę. Siódmym i ostatnim znakiem będzie ten, gdy poruszy się powierzchnia ziemi, gdy góry i pagórki równać się będą i zapadać, a ludzie nie będą wiedzieli nawet, gdzie się znajdują i w przestrachu kręcić się poczną jak błędne owce”, czytamy. Zdaniem królowej Saby te siedem znaków objawi się, wieszcząc zbliżający się sąd ostateczny. W międzyczasie na urodzi się na ziemi Antychryst, który będzie znany na całym świecie i będzie nauczał i rozpowszechniał swoją naukę, odciągając ludzi od wiary. Wielu ludzi uwierzy w jego magiczną moc, a Ci, którzy nie będą chcieli się do niego dołączyć, będą prześladowani. Koniec świata w przepowiedni Królowej Saby „Tym sposobem wielu ludzi ku sobie nakłoniwszy z piekłem całym wielkiej nadziei oddawać się będzie, wówczas Bóg dla uratowania i dania ludziom pomocy ześle na ziemię dwóch kaznodziejów, którzy uczyć będą lud i ukazywać im sidła, jakie na dusze ich nastawił szatan i opętał. A nazywać się będą ci dwaj Enoch i Eljasz, którzy złotoustą wymową od Boga obdarzeni, lud z błędnych dróg sprowadzą. Ci wskażą na pochodzenie Antychrysta piekielne i śmiało z nim walczyć poczną. Wtedy Antychryst zapała wielkim gniewem, rozkaże pojmać ich, uśmiercić i zwłoki zostawić na ulicy nie pogrzebane przez cztery dni. Na czwarty dzień rozlegnie się głos z nieba i cudownie powstaną dwaj nauczyciele. A w promiennym obłoku w górę się uniosą. I wówczas roztworzą się nieba, błyskawice przelatywać będą, siedem tysięcy ludu zabije, dziesiątą część Jerozolimy spali, a ci z ludzi, którzy pozostaną nawrócą się do prawdziwego Boga”, czytamy w przepowiedni Królowej Saby. Następnie dojdzie do walki świętego Archanioła Michała z Antychrystem, a „na stolicy Mesjaszowej zasiądzie św. Piotr Papież i drugi rzymianin również Piotr. Bowiem apostoł Piotr będzie pierwszym Papieżem, pasącym trzodę chrześcijańską, a ostatnim papieżem, który dokończy będzie też Piotr. Wtedy ostatni poganie, żydzi i turcy widząc, Anioła Michała i dwóch kaznodziejów czyniących cuda na ziemi, nawrócą się wejdą na drogę cnoty i poczną żywot bogobojny. I wtedy, przyjdzie na ludzi dzień sądu, dzień gniewu Pańskiego. Rozlegnie się najpierw złożony z siedmiu piorunów grzmot straszliwy, trwający siedem dni, a który moc tak wielką posiadać będzie, iż miasta, mury, fortece i zamki walić się będą w gruzy. Jednakże z ludzi nie umrze nikt, a wtedy dopiero, gdy będzie przeznaczone iż wszystko ma się skończyć”.
O św. Janie Pawle II i nie marcu 2017 roku otrzymaliśmy list od Pana Jacka Mirona, który zdecydowałem się opublikować teraz. Zawiera on ciekawe spostrzeżenia autora, zachęcające do przemyśleń w wakacyjne wieczory, sprzyjające patrzeniu na nieboskłon z pewną duchową refleksją oraz do dyskusji tych spraw będących znakami dla wszystkich a niestety są rozpoznawalnymi przez nielicznych. Życzę miłej Miron piątek, 31, marzec 2017 20:50 Chwała Jezusowi i Marii dla skarżących się na brak rozumienia znaków z Nieba przesyłam gotowe interpretacje spośród mnóstwa zdarzeń już przeze mnie opisanych, także z liturgii żałobnej IV 2005, Watykan, wigilia święta Miłosierdzia Bożego, umiera papież Jan Paweł IV 2005, Watykan, w czasie liturgii pogrzebowej Jana Pawła II wiatr targa czerwonymi ornatami celebransów i przewraca karty Ewangeliarza położonego na cyprysowej trumnie, by w końcu zamknąć księgę (okładką tytułową na wierzchu!). Pewna epoka została zamknięta: Duch Święty pokazał całemu światu, iż Ewangelię trzeba odczytać na nowo, od początku. To zadanie Parakleta, którego papież Polak wzywał uroczyście na Placu Zwycięstwa w Warszawie w wigilię Zesłania Ducha Świętego 2 VI 1979. W Ewangelii świętego Jana [J 16, 12-13a] czytamy: 'Jeszcze wiele mam wam do powiedzenia, ale teraz znieść nie możecie. Gdy zaś przyjdzie On, Duch Prawdy, doprowadzi was do całej prawdy.' Pan Jezus nie powiedział jeszcze wszystkiego, nie objawił jeszcze całej prawdy; wiele jeszcze ma do oznajmienia, ale uznał, że Jego uczniowie mogą to już znieść i dlatego posyła im teraz swego Ducha, Parakleta. 24 II 2006, Luwr, Paryż, początek ekspozycji monumentalnego malowidła Ślub Ludwika XIII wypożyczonego z katedry w Montauban na okazję zbiorczej prezentacji dzieł sławnego Jana Dominika Ingresa. Obraz (datowany 1824) wykonał na zamówienie ówczesnego ministra spraw wewnętrznych, prominentnego mieszkańca Montauban i zarazem kolegi z dzieciństwa - pracował nad nim przez 4 lata we Florencji. Przedmiotem pracy nie był ślub króla Ludwika XIII Sprawiedliwego z Anną Austriaczką, lecz wiekopomny akt ofiarowania Korony Francji Najświętszej Marii Pannie w dniu 10 II 1638. Gdy wiosną 2006 roku publiczność paryska zachwycała się także tą klasyczną pracą Ingresa, chyba nikomu nie przyszło na myśl, że jest świadkiem ingresu do rodowej siedziby prawowitego dziedzica Korony Francuskiej. Ten chłopczyk w objęciach Madonny to nowy Król Słońce pochodzący z Bourbonów. Na firmamencie niebieskim tego dnia Dziewicza Boska Matka (Wenus/Luna) była w Strzelcu między Neptunem w Koziorożcu i Jowiszem na Wadze; tuż obok Słońca w Wodniku rezydował Uran a nieco dalej, już w Rybach, Merkury. Do Luwru, rodzinnego domu pierwszego Króla Słońce-Ludwika XIV, Święta Dziewica-prawowita Delfina Francji uroczyście wprowadziła tego dnia urodzonego na obczyźnie, a nikomu nieznanego Delfina - Wielkiego Orła, była bowiem w parze z '5'. Jowisz ('5') bujał się w tym czasie na Wadze po drugiej stronie Antaresa: to jest drugi Król Słońce! Antares to jego słońce. Mars był w Byku i z jego residuum miał wartość '8', a więc tyle, co Neptun w Koziorożcu: nawrócony Syn Marnotrawny ma Ducha Pana Jezusa Chrystusa. Dla porządku trzeba odnotować, iż Saturn był w Bramie Niebios, co tylko potwierdza identyfikację osoby Delfina, bo przecież Chłopczyk z przedmiotowego malowidła wspiera się na łonie Najświętszej Marii Panny. Nawet jego nóżki o tym mówią: lewa zgięta w rzymskie 'V' a prawa wyprostowana jak 'I'. O innych detalach nie wspomnę. Warto zauważyć, iż Ingres, w swoim okresie florenckim, namalował w 1821 roku także obraz zatytułowany Wjazd Delfina do Paryża ilustrujący powrót do stolicy (2 VIII 135 w ogóle pierwszego Delfina Francji, księcia Karola Walezjusza przyszłego króla Karola V V 2006, Paryż, koniec wystawy dzieł Ingresa - Delfin i Delfina wracają do Mountauban, gdzie malowidło ma swoje miejsce w transepcie katedry Najświętszej Marii Panny (do końca wieku XIX zdobiło wielką zakrystię). Motauban to rodzinne miasto Ingresa i ostatnia twierdza hugenotów w czasie wojem religijnych, która poddała się królowi Ludwikowi XIII w dniu 21 VIII 1629. Po 250 latach, 21 VIII 1879, Niebieska Królowa objawi się w Knock w VIII 2006, Międzynarodowa Unia Astronomiczna degraduje Plutona do rangi planety karłowatej. Tak więc Układ Słoneczny liczy osiem planet. 12 X 2007, Fatima, Portugalia, Matki Boskiej de Pilar (Kolumny); w przeddzień 90 rocznicy Cudu Słońca legat papieski, kardynał Tarsycjusz Bertone, konsekruje kościół Trójcy Świętej. 19 III 2008, świętego Józefa; spektakularny rozbłysk w konstelacji Bootes/Wolarz. Znaki na niebie pojawiały się stale, lecz dostrzegano tylko te bardziej spektakularne jak gwiazdy supernowe (choćby 1 maja 1006 roku w konstelacji Wilka, czy 9 października 1604 w Wężowniku), wielkie komety (1680), deszcze meteorów (np. Leonidy16 listopada 1833 i 17 listopada 1966), meteoryty (Tunguski 1908, czy ostatnio Czelabiński 15 lutego 2013) albo koniunkcje jasnych planet. Zjawiska te swą niezwykłością skłaniały do poszukiwania znaczenia duchowego tego swoistego pisma na firmamencie niebieskim jednakże były to próby nieporadne lub mówiąc wprost chybione. Nie sposób ich odczytać bez asystencji Ducha Świętego, bo jest to boskie pismo sięgające samego początku, samej godziny stworzenia wszechświata. Na uzasadnienie tej tezy przyjrzyjmy się kosmicznemu wydarzeniu obserwowanemu z Ziemi tego przedwiosennego dnia AD 2008. Automatyczne teleskopy (najwcześniej zareagował niewielki instrument polskiego zespołu 'Pi of the Sky') zarejestrowały rozbłysk promieniowania gamma w konstelacji Bootes (skatalogowano to źródło jako GRB080319B), który nastąpił według jednych obliczeń 7,5 miliarda lat temu, a według innych blisko hipotetycznego „wielkiego wybuchu” (ca. 13,5 miliarda lat), którym to pojęciem współczesna nauka chce opisać początek wszechświata. Szczęśliwy obserwator, który akurat 19 marca 2008 o godzinie 6:12 UTC patrzył w kierunku Wolarza (polska wersja Bootes) byłby przez około pół minuty (przez tyle czasu obiekt był widoczny gołym okiem i jednocześnie rekordowo odległy dla ziemskiego obserwatora; najdalszym stałym obiektem dostępnym dla naszych oczu jest Galaktyka Trójkąta M33 położona w odległości ok. 2,9 mln lat świetlnych w konstelacji Trójkąta) naocznym świadkiem stworzenia wszystkich rzeczy widzialnych i niewidzialnych (promieniowania gamma nie poznajemy wprost żadnym zmysłem). Napisałem „byłby” ze względu na świadomość, iż faktycznie Pan Bóg stworzył wszechświat 20 miliardów lat temu, a co objawił katolickiemu księdzu Guido Bortoluzziemu na przełomie lat 60/70 ubiegłego wieku. Jednak nie na tym li tylko polega waga tego przesłania nadanego przez Przedwiecznego. Rozbłysk GRB nastąpił w konstelacji Wolarza (ściślej rzec biorąc, w jego sercu zlokalizowanym między gwiazdami γ i ρ), którego trzeba nazywać 'Ten, Który Przychodzi', bo to znak powrotu samego Boga: 'Ten, Który Był, Który Jest i Który Przychodzi'. Tego samego dnia, 19 marca 2008 nad ranem, zapisałem w dłuższej lokucji te oto, między innymi, słowa Boga Ojca: 'Przychodzę zatem, Moje Dzieci, wracam do was, dla was, by z wami przebywać już na zawsze. Zbliża się prędko, bardzo prędko, ten czas, kiedy zamieszkam wśród was. Nie będziecie już mogły narzekać, że Mnie nie widzicie, ani nie słyszycie. Dam się widzieć i słyszeć każdemu z was, Mała Trzódko'. Ten, Który skierował do mnie te słowa, stworzył wszechświat i w każdej chwili wie, co się w nim dzieje w każdym miejscu, więc również wiedział, że 4 godziny po zakończeniu wspomnianej lokucji rozbłysk w Wolarzu dotrze do Ziemi, a piszący dowie się o tym po kilku latach, gdy już nieco oswoi się z gwiaździstym niebem. Atrybutami gwiezdnego Wolarza są sierp w podniesionej lewej ręce i włócznia w prawej. Symbolikę tę można zrozumieć jedynie w świetle proroctwa z Księgi Izajasza (2, 4) [przytoczonego in extenso także u Micheasza (4, 3)] a zapowiadającego czasy mesjańskie:'On będzie rozjemcą między ludami, osądzi sprawy rozlicznych swe miecze przekują na lemiesze,a swoje włócznie na sierpy'.Ten fragment z Izajasza pojawił się w jutrzni mojej liturgii godzin 14 kwietnia 2008, ale jeszcze przed świtem tamtego dnia zanotowałem te oto słowa Pana Jezusa: 'To Ja, twój Pan i Bóg, ująłem cię za rękę i piszę Moją Opowieść. Ja jestem Autorem tej odpieczętowanej Księgi. Każdy może przyjść i pić z niej słowa prawdy o Mnie i o was jak ze zdroju Wody Żywej. Powiedziałem: przychodźcie i darmo pijcie ze Zdroju Żywota. To jest ten Zdrój. Zatem bierzcie i pijcie. Nie wzbraniajcie sobie poznania Mnie, waszego Pana i Boga.' Gdy zapisywałem te słowa nie wiedziałem, że akurat tego dnia przypadała kalendarzowa 1042 rocznica chrztu Polski. Waga tego stwierdzenia dociera do mnie dopiero teraz po tych 8 latach, w ciągu których Królowa Nieba i Ziemi cierpliwie napełniała mnie znajomością gwiazd i historii Kościoła Świętego czyli Jej samej. Jest to paralelna historia możliwa do zrozumienia łącznie, gdyż Matka Kościoła to zarazem Królowa i Nieba i Ziemi. Zatem to co piszę, ma większy autorytet niż tylko mój moich zapisków, w których pełno odniesień kosmicznych, należy się jedna generalna uwaga: Wszechmogący Bóg, Ten który stwarza gwiazdy i nadaje im imiona, wykorzystuje je również do komunikowania się ze swoimi dziećmi. Najdobitniej i jednoznacznie potwierdza tę konstatację pierwsza część Psalmu 19 [2-7]:'Niebiosa głoszą chwałę Boga,dzieło rąk Jego nieboskłon dniowi głosi opowieść,a noc nocy przekazuje jest to słowo, nie są to mowy,których by dźwięku nie usłyszano;ich głos się rozchodzi na całą ziemięi aż po krańce świata – ich słońcu namiot wystawił,i ono wychodzi jak oblubieniec ze swej komnaty,weseli się jak olbrzym, co drogę wschodzi na krańcu nieba,a jego obieg aż po jego kraniec,i nic się nie schroni przed jego żarem.'Niebo gwiaździste i zjawiska na nim są obserwowalne z dowolnego punktu Ziemi w cyklach rocznych, bo Słońce-Olbrzym-Oblubieniec biegnie po ekliptyce przecinając po drodze 13 konstelacji zwanych zodiakiem. Psalmista nie ma tu na myśli ruchu dziennego słońca, bo przecież doświadczenie podpowiada jak łatwo można się ukryć przed jego żarem. Natomiast konstelacje zodiakalne nie mają gdzie się schować przed światłem naszej gwiazdy. Dlaczego Bóg tak się komunikuje z nami? - odpowiada na to Psalm 8 (polecam w całości). 19 VII 2009, Jowisz, asteroida/kometa uderza w IX 2009, Praga, Czechy, papież Benedykt XVI nawiedza Praskie Dzieciątko w kościele Matki Bożej Zwycięskiej i ofiaruje Mu złotą koronę. 3 VI 2010, Jowisz, 3 lekkie uderzenia asteroidy/komety w VI 2010, Warszawa, beatyfikacja księdza Jerzego Popiełuszki. Podczas celebracji wokół Słońca pojawia się tęczowa aureola. Byłoby to dość zwykłe halo słoneczne, gdyby nie fakt, iż jest postrzępione – przypomina koronę cierniową z tęczowymi VIII 2010, Jowisz, asteroida/kometa uderza w IV 2011, Watykan, Bazylika Świętego Piotra, przeniesienie ciała błogosławionego Innocenta XI z kaplicy Świętego Sebastiana, do kaplicy Przemienienia Pańskiego. Jest to ten papież, który wyprawił króla Jana III Sobieskiego na odsiecz Wiednia a po zdobyciu przezeń miasta 12 IX 1683 roku ustanowił święto Imienia Marii. Pełen podziwu dla Lwa Lechistanu zmienił swego herbowego czarnego orła rodu Odescalchi na białego, polskiego. Przeniesiony wraz z ciałem Innocentego XI, Orzeł Polski czeka na nowe Przemienienie Pańskie. Innocenty XI należy do grona świętych, których ciało nie uległo rozkładowi. To ciało prorokuje. XI = 11, to bliźniacza para. Jeden Niewinny, drugi Uniewinniony. Rzymskie 'XI' to 'V + V + I', znowu otrzymujemy 5 i 6. Zatem proroctwo dotyczy braci Bliźniaków, Jezusa Chrystusa i Parakleta. Ponieważ w sprawę jest zaangażowany Biały Orzeł, więc chodzi o drugiego Jana, bo to znak czwartego Ewangelisty, i o kogoś z rodu Polaków, bo to ich herbowy ptak! Święty Jan Ewangelista jest głównym, ukrytym patronem V 2011, Watykan, beatyfikacja papieża Jana Pawła II; jego doczesne szczątki spoczęły teraz w kaplicy Świętego Sebastiana, bo umierał dwa razy, tak jak ten rzymski oficer. Strzegą go (figury przy wejściu do kaplicy) dwaj wielcy papieże-stróże Tradycji: Pius XI i Pius XII. Ci dwaj papieże to waleczni żołnierze rzymscy strzegący grobu innego Rzymianina. Kogo? Drugiego Jana i drugiego Pawła w jednej osobie! Strzegą ciała rzymskiego katolika-Parakleta i czekają na jego powrót do życia, na objawienie Go światu. Dowiedli swym życiem, iż potrafią bronić Kościoła Bożego, i że są nieprzekupni, niepodatni na wpływy ducha tego świata, więc ich świadectwo o Paraklecie będzie prawdziwe!2 IV 2005, Watykan, wigilia święta Miłosierdzia Bożego, umiera papież Jan Paweł IV 2005, Watykan, w czasie liturgii pogrzebowej Jana Pawła II wiatr targa czerwonymi ornatami celebransów i przewraca karty Ewangeliarza położonego na cyprysowej trumnie, by w końcu zamknąć księgę (okładką tytułową na wierzchu!). Pewna epoka została zamknięta: Duch Święty pokazał całemu światu, iż Ewangelię trzeba odczytać na nowo, od początku. To zadanie Parakleta, którego papież Polak wzywał uroczyście na Placu Zwycięstwa w Warszawie w wigilię Zesłania Ducha Świętego 2 VI 1979. W Ewangelii świętego Jana [J 16, 12-13a] czytamy: 'Jeszcze wiele mam wam do powiedzenia, ale teraz znieść nie możecie. Gdy zaś przyjdzie On, Duch Prawdy, doprowadzi was do całej prawdy.' Pan Jezus nie powiedział jeszcze wszystkiego, nie objawił jeszcze całej prawdy; wiele jeszcze ma do oznajmienia, ale uznał, że Jego uczniowie mogą to już znieść i dlatego posyła im teraz swego Ducha, Parakleta. 24 II 2006, Luwr, Paryż, początek ekspozycji monumentalnego malowidła Ślub Ludwika XIII wypożyczonego z katedry w Montauban na okazję zbiorczej prezentacji dzieł sławnego Jana Dominika Ingresa. Obraz (datowany 1824) wykonał na zamówienie ówczesnego ministra spraw wewnętrznych, prominentnego mieszkańca Montauban i zarazem kolegi z dzieciństwa - pracował nad nim przez 4 lata we Florencji. Przedmiotem pracy nie był ślub króla Ludwika XIII Sprawiedliwego z Anną Austriaczką, lecz wiekopomny akt ofiarowania Korony Francji Najświętszej Marii Pannie w dniu 10 II 1638. Gdy wiosną 2006 roku publiczność paryska zachwycała się także tą klasyczną pracą Ingresa, chyba nikomu nie przyszło na myśl, że jest świadkiem ingresu do rodowej siedziby prawowitego dziedzica Korony Francuskiej. Ten chłopczyk w objęciach Madonny to nowy Król Słońce pochodzący z Bourbonów. Na firmamencie niebieskim tego dnia Dziewicza Boska Matka (Wenus/Luna) była w Strzelcu między Neptunem w Koziorożcu i Jowiszem na Wadze; tuż obok Słońca w Wodniku rezydował Uran a nieco dalej, już w Rybach, Merkury. Do Luwru, rodzinnego domu pierwszego Króla Słońce-Ludwika XIV, Święta Dziewica-prawowita Delfina Francji uroczyście wprowadziła tego dnia urodzonego na obczyźnie, a nikomu nieznanego Delfina - Wielkiego Orła, była bowiem w parze z '5'. Jowisz ('5') bujał się w tym czasie na Wadze po drugiej stronie Antaresa: to jest drugi Król Słońce! Antares to jego słońce. Mars był w Byku i z jego residuum miał wartość '8', a więc tyle, co Neptun w Koziorożcu: nawrócony Syn Marnotrawny ma Ducha Pana Jezusa Chrystusa. Dla porządku trzeba odnotować, iż Saturn był w Bramie Niebios, co tylko potwierdza identyfikację osoby Delfina, bo przecież Chłopczyk z przedmiotowego malowidła wspiera się na łonie Najświętszej Marii Panny. Nawet jego nóżki o tym mówią: lewa zgięta w rzymskie 'V' a prawa wyprostowana jak 'I'. O innych detalach nie wspomnę. Warto zauważyć, iż Ingres, w swoim okresie florenckim, namalował w 1821 roku także obraz zatytułowany Wjazd Delfina do Paryża ilustrujący powrót do stolicy (2 VIII 135 w ogóle pierwszego Delfina Francji, księcia Karola Walezjusza przyszłego króla Karola V V 2006, Paryż, koniec wystawy dzieł Ingresa - Delfin i Delfina wracają do Mountauban, gdzie malowidło ma swoje miejsce w transepcie katedry Najświętszej Marii Panny (do końca wieku XIX zdobiło wielką zakrystię). Motauban to rodzinne miasto Ingresa i ostatnia twierdza hugenotów w czasie wojem religijnych, która poddała się królowi Ludwikowi XIII w dniu 21 VIII 1629. Po 250 latach, 21 VIII 1879, Niebieska Królowa objawi się w Knock w VIII 2006, Międzynarodowa Unia Astronomiczna degraduje Plutona do rangi planety karłowatej. Tak więc Układ Słoneczny liczy osiem planet. 12 X 2007, Fatima, Portugalia, Matki Boskiej de Pilar (Kolumny); w przeddzień 90 rocznicy Cudu Słońca legat papieski, kardynał Tarsycjusz Bertone, konsekruje kościół Trójcy Świętej. 19 III 2008, świętego Józefa; spektakularny rozbłysk w konstelacji Bootes/Wolarz. Znaki na niebie pojawiały się stale, lecz dostrzegano tylko te bardziej spektakularne jak gwiazdy supernowe (choćby 1 maja 1006 roku w konstelacji Wilka, czy 9 października 1604 w Wężowniku), wielkie komety (1680), deszcze meteorów (np. Leonidy16 listopada 1833 i 17 listopada 1966), meteoryty (Tunguski 1908, czy ostatnio Czelabiński 15 lutego 2013) albo koniunkcje jasnych planet. Zjawiska te swą niezwykłością skłaniały do poszukiwania znaczenia duchowego tego swoistego pisma na firmamencie niebieskim jednakże były to próby nieporadne lub mówiąc wprost chybione. Nie sposób ich odczytać bez asystencji Ducha Świętego, bo jest to boskie pismo sięgające samego początku, samej godziny stworzenia wszechświata. Na uzasadnienie tej tezy przyjrzyjmy się kosmicznemu wydarzeniu obserwowanemu z Ziemi tego przedwiosennego dnia AD 2008. Automatyczne teleskopy (najwcześniej zareagował niewielki instrument polskiego zespołu 'Pi of the Sky') zarejestrowały rozbłysk promieniowania gamma w konstelacji Bootes (skatalogowano to źródło jako GRB080319B), który nastąpił według jednych obliczeń 7,5 miliarda lat temu, a według innych blisko hipotetycznego „wielkiego wybuchu” (ca. 13,5 miliarda lat), którym to pojęciem współczesna nauka chce opisać początek wszechświata. Szczęśliwy obserwator, który akurat 19 marca 2008 o godzinie 6:12 UTC patrzył w kierunku Wolarza (polska wersja Bootes) byłby przez około pół minuty (przez tyle czasu obiekt był widoczny gołym okiem i jednocześnie rekordowo odległy dla ziemskiego obserwatora; najdalszym stałym obiektem dostępnym dla naszych oczu jest Galaktyka Trójkąta M33 położona w odległości ok. 2,9 mln lat świetlnych w konstelacji Trójkąta) naocznym świadkiem stworzenia wszystkich rzeczy widzialnych i niewidzialnych (promieniowania gamma nie poznajemy wprost żadnym zmysłem). Napisałem „byłby” ze względu na świadomość, iż faktycznie Pan Bóg stworzył wszechświat 20 miliardów lat temu, a co objawił katolickiemu księdzu Guido Bortoluzziemu na przełomie lat 60/70 ubiegłego wieku. Jednak nie na tym li tylko polega waga tego przesłania nadanego przez Przedwiecznego. Rozbłysk GRB nastąpił w konstelacji Wolarza (ściślej rzec biorąc, w jego sercu zlokalizowanym między gwiazdami γ i ρ), którego trzeba nazywać 'Ten, Który Przychodzi', bo to znak powrotu samego Boga: 'Ten, Który Był, Który Jest i Który Przychodzi'. Tego samego dnia, 19 marca 2008 nad ranem, zapisałem w dłuższej lokucji te oto, między innymi, słowa Boga Ojca: 'Przychodzę zatem, Moje Dzieci, wracam do was, dla was, by z wami przebywać już na zawsze. Zbliża się prędko, bardzo prędko, ten czas, kiedy zamieszkam wśród was. Nie będziecie już mogły narzekać, że Mnie nie widzicie, ani nie słyszycie. Dam się widzieć i słyszeć każdemu z was, Mała Trzódko'. Ten, Który skierował do mnie te słowa, stworzył wszechświat i w każdej chwili wie, co się w nim dzieje w każdym miejscu, więc również wiedział, że 4 godziny po zakończeniu wspomnianej lokucji rozbłysk w Wolarzu dotrze do Ziemi, a piszący dowie się o tym po kilku latach, gdy już nieco oswoi się z gwiaździstym niebem. Atrybutami gwiezdnego Wolarza są sierp w podniesionej lewej ręce i włócznia w prawej. Symbolikę tę można zrozumieć jedynie w świetle proroctwa z Księgi Izajasza (2, 4) [przytoczonego in extenso także u Micheasza (4, 3)] a zapowiadającego czasy mesjańskie:'On będzie rozjemcą między ludami, osądzi sprawy rozlicznych swe miecze przekują na lemiesze,a swoje włócznie na sierpy'.Ten fragment z Izajasza pojawił się w jutrzni mojej liturgii godzin 14 kwietnia 2008, ale jeszcze przed świtem tamtego dnia zanotowałem te oto słowa Pana Jezusa: 'To Ja, twój Pan i Bóg, ująłem cię za rękę i piszę Moją Opowieść. Ja jestem Autorem tej odpieczętowanej Księgi. Każdy może przyjść i pić z niej słowa prawdy o Mnie i o was jak ze zdroju Wody Żywej. Powiedziałem: przychodźcie i darmo pijcie ze Zdroju Żywota. To jest ten Zdrój. Zatem bierzcie i pijcie. Nie wzbraniajcie sobie poznania Mnie, waszego Pana i Boga.'
Zazwyczaj wierzymy, że nadzwyczajne wydarzenia są pewnego rodzaju wiadomością od Boga. Czy Bóg mówi do nas poprzez znaki i cuda? Jeśli tak, w jaki sposób rozeznać, czy są autentyczne? Jak je odczytywać?Jeśli Bóg działa w naszym życiu, jak możemy być pewni, że to Jego działanie, a nie nasze projekcje? Odpowiada ojciec Olivier-Marie Gasse: Czym jest znak?O. Olivier-Marie Rousseau: Znak to rzeczywistość widzialna, która odsyła nas do rzeczywistości niewidzialnej. Człowiek, który jest zarazem istotą cielesną i duchową, potrzebuje znaków do komunikacji. Na przykład natura, poprzez swoje piękno, bogactwo i złożoność, może wzbudzać zachwyt, który pociąga za sobą pytania prowadzące do uznania istnienia Boga Stwórcy. Co nie narzuca wiary, ale uzdalnia serce do adoracji. To naturalna postawa, która sama w sobie nie oznacza jeszcze wiary, ale jest niezbędna do tego, aby wiara mogła zaistnieć. Ponieważ łaska bazuje na znaki w porządku nadprzyrodzonym mogą wzbudzić wiarę?W Ewangelii według św. Jana pierwszym znakiem, jaki czyni Jezus, jest cud w Kanie: na prośbę Matki Bożej zamienia wodę w wino. W ten sposób czyni znak, który potwierdza, że Bóg słyszy naszą modlitwę i hojnie na nią odpowiada – wino Jezusa jest lepsze! Bóg jest większy niż nasze serce i, w czasie swojej działalności publicznej, Chrystus mnoży znaki (uzdrowienia, egzorcyzmy, wskrzeszenia), by rozbudzić w nas ufność i doprowadzić nas aż do misterium paschalnego, znaku par excellence, bez którego „próżna jest nasza wiara” (1 Kor 15, 17). Chrystus darmo daje i oczekuje odpowiedzi udzielonej w jakim sensie?Gdy Jezus dokonuje rozmnożenia chleba (J 6, 12-15), czyni znak mocy, który uwodzi tłumy do tego stopnia, że chcą „obwołać Go królem”. Jednak Jezus wymyka im się, ponieważ nie chce pozwolić zamknąć się w ich kategoriach skuteczności. „Troszczcie się o pokarm, który trwa na wieki” – powie, nim zderzy się z ich pytaniem: „Jakiego więc dokonasz znaku, abyśmy go widzieli i Tobie uwierzyli?” (J 6, 30). Jezus odpowiada, nie uciekając od pytania, ale odwracając ich logikę: „Ja jestem chlebem życia” (J 6, 35). Dając samego siebie w ten sposób, zaprasza uczniów do przejścia od rzeczywistości widzialnej (kosze pełne chleba) do tajemnicy „chleba życia”, z którym się utożsamia. Jednak dla rozumu, jak dodaje Ewangelia, „trudna jest ta mowa”; jedni poszli za Nim, inni istnieją jakieś inne bardziej namacalne, bardziej dostępne znaki?Obok sakramentu ołtarza istnieje sakrament brata, a szczególnie diakonia ubogich, „naszych panów”, jak pięknie nazywa ich św. Wincenty à Paulo, znaki ubogiego żłóbka i krzyża. Jednak pod jednym warunkiem – nasza hojność nie może ograniczać się do zwykłej pomocy humanitarnej. „Gdybym rozdał na jałmużnę całą majętność moją (…) lecz miłości bym nie miał, nic bym nie zyskał” (1 Kor 13, 3). Aby widzialny znak stał się nośnikiem Chrystusa, musi być poruszany Bóg może bezpośrednio ingerować w nasze życie?Oczywiście! To może być na przykład nieprawdopodobne spotkanie, które zmienia bieg mojego życia i nieoczekiwanie otwiera jakieś drzwi, choć nie podejmowałem działania w tym kierunku, lub wewnętrzne przynaglenie, by podjąć jakąś inicjatywę, które pojawia się i trwa, na tyle realistyczne, że nie jest owocem rozeznać autentyczność Bożych znaków?Znaki Boga rozpoznaje się po owocach (Ga 5, 22). Jednak nie możemy być jednocześnie sędzią i stroną sporu, dlatego tak ważne jest, by potwierdzać nasze rozeznanie. Św. Jan od Krzyża widział ku temu trzy powody: zweryfikowanie zgodności znaków ze Słowem Bożym, zwrócenie się o pomoc do drugiej osoby, by nie przyzwyczajać się do nietrwałej „drogi zmysłów”, i aby „duch trwał w pokorze, uległości i umartwieniu”. Krocząc własnymi drogami, możemy popaść w pychę, mając poczucie uprzywilejowania z powodu otrzymywanych znaków. A to straszna pułapka można się w tej ocenie pomylić?Jeśli serce nie ćwiczyło się w cnotach kardynalnych, nie było oczyszczone przez praktykę cnót teologalnych, nie żywiło się Słowem Bożym i sakramentami, istnieje ryzyko, że podporządkuje się swoim namiętnościom, stanie się ofiarą swoich braków emocjonalnych, zakładnikiem swojego systemu kompensacji. To oznaki nieuporządkowania, które zagraża ćwiczeniu się w wolności i może zniekształcić Boże znaki, przywłaszczając je sobie według własnego uznania, zamiast w zaufaniu pozwolić się im poprowadzić. To tutaj wszystko się rozgrywa. Ale diabeł może zmącić znaki, pasożytować na ich czasie kuszenia Chrystusa na pustyni (Łk 4, 1-13) szatan domagał się znaków: cudownych, spektakularnych, ewidentnych, które zaprzeczają realności ludzkiej kondycji i sławią wszechmoc. Wszystko po to, by odciągnąć Chrystusa od Jego wcielenia i Jego misji. My również, udając się na pustynię, pociągnięci perspektywą modlitwy lub samotności, nie jesteśmy wolni od tych pokus. Pustynia jest przestrzenią złudzeń, gdzie króluje wyobraźnia bez ograniczeń, do tego stopnia, że może doprowadzić nas do pychy lub rozpaczy, jeśli nie będziemy zanurzeni w postawie adoracji. To postawa, w której stworzenie uznaje swoją ograniczoność, grzeszność i zależność od czekać na znaki od Boga czy też Go o nie prosić? Można Go o nie prosić w pokorze serca i ubóstwie ducha. Ponieważ Bóg niekoniecznie pośle nam znak, którego się spodziewamy. Lub, co jeszcze bardziej prawdopodobne, Jego odpowiedź tak nas przerośnie, że wydrąży w nas świadomość naszej niezmiernej małości wobec Jego nieskończonej swojej boskiej pedagogii Bóg prowadzi nas łagodnie i stanowczo, oczyszcza nasze zachłanne serce i ślepy umysł, które chcą „położyć rękę” na Jego łaskach, jak św. Piotr, który chciał postawić namiot na górze Tabor przed przemienionym Chrystusem. Bóg wzywa nas, byśmy opuścili bujne, równinne pastwiska, by udać się na mniej urodzajne, ale bardziej czyste szczyty, stopniowo uwalniając się od wszystkiego, co stoi na drodze naszego z Nim zjednoczenia. Dlatego też wszyscy święci poznali, czym jest noc duchowa, czy to w wymiarze nocy zmysłów, nocy umysłu czy też nocy wiary. Wiemy, że u kresu swojego życia św. Tereska od Dzieciątka Jezus zastanawiała się nawet nad tym, czy niebo istnieje!Czy należy w takim razie zrezygnować z namacalnych znaków?Tak, ale z roztropnością. Gdy doświadczamy łaski znaków, „są [one] drogą, którą prowadzi nas Bóg, nie ma powodu, by je lekceważyć” zapewnia św. Jan od Krzyża. Byłoby więc zarozumiałością zaprzeczanie im, ale też niebezpieczne jest przywiązywanie się do nich lub ich samodzielne szukanie. „Wszystko już powiedziałem przez Słowo, będące moim Synem i nie mam już innego słowa; czyż mogę ci więcej odpowiedzieć albo objawić coś więcej ponad to?” – możemy przeczytać w Drodze na Górę Karmel tegoż Jana od Krzyża. „W Starym Przymierzu tak prorokom, jak i kapłanom dozwolone było zapytywać Boga oraz żądać objawień i znaków – mówi dalej doktor Kościoła. – Ponieważ wiara nie była jeszcze dobrze ugruntowana i nie było jeszcze ustanowione prawo Ewangelii […] Jednak w tajemnicy wcielenia wszystko zostało powiedziane, wszystko zostało dane. Przez to jedno Słowo powiedział nam wszystko naraz. I nie ma już nic więcej do powiedzenia”.Czy świętość obywa się więc bez znaków?„Przed Bogiem więcej znaczy jeden uczynek czy akt woli uczyniony z miłości niż wszystkie wizje i objawienia, które mogą z nieba pochodzić” – wyjaśnia św. Jan od Krzyża. Kościół zapewnia nam znaki, których potrzebujemy, jednak Chrystus oczekuje naszej odpowiedzi wiary, udzielonej w wolności i pewnej, by przyspieszyć Jego powrót. „Czy jednak Syn Człowieczy znajdzie wiarę na ziemi, gdy przyjdzie? (Łk 18, 8).Czytaj także:Jak rozeznać powołanie? Nie oczekuj cudów, obserwuj znakiCzytaj także:„Uzdrowienie było znakiem, że św. Charbel czegoś ode mnie chce…”
Wygospodaruj sobie godzinę lub więcej czasu, znajdź spokojne miejsce, w którym nic nie będzie cię rozpraszać. Poproś Ducha Świętego o pomoc, po czym spokojnie przeczytaj ten tekst i wsłuchaj się w to, co Duch chce przez niego mówić do Twojego serca, szczególnie przez słowa rozważanego fragmentu Pisma... Człowiekowi w jego życiu zawsze towarzyszą znaki. Znajdujemy je w podróży jako znaki ruchu drogowego. Znajdujemy je w sklepach, jako informacje ułatwiające poruszanie się po dużych powierzchniach sklepowych. Znajdujemy je w liturgii, która ma przemawiać przez znaki mówiące o niewidzialnej rzeczywistości. Znajdujemy je wreszcie na niebie, kiedy zastanawiamy się nad pogodą w czasie wymarzonych wakacji czy odpoczynku. Czy jednak umiemy je do końca odczytać? Jakże często w komunikacji zdarzają się wypadki, gdyż ktoś zlekceważył znaki, które zostały postawione dla jego bezpieczeństwa. Czasem poruszamy się w sklepie na oślep, pamiętając gdzie kiedyś były dane produkty, a one zostały przeniesione na inne miejsce. Często wiele osób mówi, że nie rozumie liturgii Kościoła, bo nie rozumie znaków i gestów, które jej towarzyszą. Jakże często też zawodzi prognoza pogody, choć wydawała się sprawdzona. Dlaczego tak się dzieje? Bo człowiek jest omylny i czasem za bardzo zapatrzony w siebie, swoje możliwości, zdolności, nawet stawiając siebie w centrum wszystkich spraw i rzeczy. Jednak prawdziwe niebezpieczeństwo pojawia się wtedy, kiedy taką postawę przenoszę na życie duchowe, na moją relację z Bogiem, bo wtedy trudno rozpoznać Jego wolę i łatwo swoją wolę postawić w miejsce tego, co On dla nas przygotował, abyśmy byli szczęśliwi. „I znowu Pan przemówił do Achaza tymi słowami: ‘Proś dla siebie o znak od Pana, Boga twego, czy to głęboko w Szeolu, czy to wysoko w górze’. Lecz Achaz odpowiedział: ‘Nie będę prosił i nie będę wystawiał Pana na próbę’. Wtedy rzekł Izajasz: ‘Słuchajcie więc, domu Dawidowy: Czyż mało wam naprzykrzać się ludziom, iż naprzykrzacie się także mojemu Bogu? Dlatego Pan sam da wam znak: Oto Panna pocznie i porodzi syna, i nazwie go imieniem Emmanuel, albowiem Bóg z nami’” (Iz 7,10-14a) Znak oczekiwany Achaz to król Judy panujący w latach ok. 734-728 przed Chrystusem. Był synem króla Jotama, po którego śmierci wprowadził w kraju kult pogański i złożył w ofierze swojego syna. Mimo rad proroka Izajasza, aby wobec przymierza narodu Izraelskiego z Syrią przeciw Judzie nie szukał pomocy u króla asyryjskiego, zignorował je i sprzymierzył się z Tigladpilezerem III, stając się jego poddanym (por. 2 Krl 15,38-nn; 2 Krn 27,9-nn oraz Iz 7). Achaz reprezentuje typ człowieka, który przede wszystkim ma zaufanie do ludzkich kalkulacji, politycznych układów i gier. Brakuje mu zaufania Bogu, który mógł dać prawdziwy znak, którego wszyscy oczekiwali. W ten sposób, ufając tylko sobie, król doprowadza do tego, że składa swój los oraz los swojego narodu w ręce niepewne, ludzkie. Historia Achaza pokazuje podwójne zagrożenie, w jakie uwikłany jest król. Jednym z nich jest zagrożenie wewnętrzne, gdyż oddał się ona na służbę bożkom pogańskim Baalowi i Molochowi, składając temu ostatniemu ofiarę ze swojego syna. W ten sposób zakwestionował Bożą obietnicę związane rodem Dawida. Drugim jest zagrożenie zewnętrzne, jakie stwarzała ówczesna sytuacja polityczna i militarna. Kiedy w mojej codzienności, życiu moich bliskich wielokrotnie czai się zło, to wtedy szukamy wszelkich sposobów zapanowania nad nim wszystkimi dostępnymi metodami. Czasem nawet takimi, które z Bogiem i Jego Ewangelią nie mają nic wspólnego, ale stanowią jakieś źródło nadziei. Po czasie okazuje się jednak, że to wszystko zawodzi i znów dopada mnie zło, przed którym na tyle rozmaitych sposobów uciekałem. Sytuacje trudne w moim życiu mogą stać się okazją do usprawiedliwienia samego siebie w moim postępowaniu i sposobie życia. Mogą stać się usprawiedliwieniem braku rozwoju duchowego, intensywniejszego kontaktu z Bogiem według zasady „jakiego mnie stworzyłeś Panie Boże, takiego mnie masz”. To przede wszystkim jednak pokusa zatrzymania się w błotku, w którym się znalazłem. Warto zadać sobie podstawowe pytania: Jakich znaków oczekuję od Boga w moim życiu? Czy biorę pod uwagę Jego oczekiwania? Czy znaki, których oczekuję, służą mnie samemu i innym? Czy te moje oczekiwania rzeczywiście służą dobru czy może są oznaką mojego egoizmu? Czy chcę prawdziwego szczęścia czy też terroryzuję Boga, aby błogosławił temu, co ja wymyśliłem? Znak niechciany Słowa skierowane do Achaza przez Izajasza, to przypomnienie o Bożym znaku opieki, które jednak nie docierają do adresata. Nie rozumie on, lub nie chce rozumieć, znaku, jaki chce ofiarować mu Bóg. Choć Żydzi bardzo cenili sobie znaki, to jednak król odmawia jego przyjęcia, powołując się na swoją niegodność. Jest jednak w tym wszystkim nieszczery, gdyż tak naprawdę nie chce, aby Boży znak pokrzyżował jego ludzkie plany. Nie chodzi tu zatem o jego wiarę, ale ludzkie kalkulacje. Takie działanie, w postaci prośby skierowanej do Boga, miało umocnić chwiejną wiarę i ufność Achaza. Prorok Izajasz pokazuje bezwzględnie, że tylko zaufanie Jahwe przyniesie prawdziwy pokój i zwycięstwo odwagi nad lękiem, który zagościł w sercu królewskim wobec otaczającego świata i aktualnej sytuacji. Pośród tego zła, które tak bardzo wdziera się w moje życie i moją codzienność, muszę pamiętać, że ono nie stanowi jedynego wymiaru życia. Czasem oczywiście swoją krzykliwością może zdominować moje myślenie, mówienie czy postępowanie, ale do niego nie należy ostatnie słowo. Muszę jednak mieć odwagę przyznać, że moje własne ludzkie siły są zawodne i potrzebuje pomocy Jezusa. Oczywiście takie postawienie sprawy, nie w słowach, ale w czynach będzie mnie kosztować wysiłek. Jest on jednak niezbędny, jeśli chcę prowadzić prawdziwe życie ucznia Chrystusa, a nie sprzedać Go za „trzydzieści srebrników jałowego spokoju” (ks. Jerzy Popiełuszko). To przyjęcie znaku Boga, który nie zawsze jest dla mnie wygodny, a czasem nawet staje na przekór moim przyzwyczajeniom, wadom. To podjęcie prawej pracy nad sobą po dobrze odprawionej spowiedzi, niezniechęcanie się porażkami i eliminowanie zła. Warto zadać sobie jeszcze inne pytania: Jakich znaków nie chcę otrzymywać od Boga i dlaczego? Chcę walczyć o moją wiarę czy też zadowalam się jakimś zbiorem pobożnościowych praktyk, które uspokajają moje sumienie? Czy rzeczywiście chcę szukać woli Bożej odnośnie mojego życia czy też swojej woli odnośnie do swego życia? Znak otrzymany Zadziwiające jest to, że choć Achaz nie chce prosić o znak, który miałby potwierdzić Boże obietnice, to jednak ten znak zostaje mu dany, niejako wbrew jego woli. Znak w postaci Emmanuela – „Boga z nami”, zapowiadający Bożą opiekę nad ludem, który został powierzony Bogu. To rozwinięcie stale obecnego na kartach Starego Testamentu orędzia dobrej nowiny o przyjściu Mesjasza. Na potwierdzenie jej realizacji w Jezusie Chrystusie, najpełniejszym Znaku miłości Boga do człowieka, Ewangeliści nawiązują do tych słów Starego Testamentu (por. Mt 1,23; Mt 4,15-14; Łk 1,31), kiedy św. Józef poprzez interwencję samego Boga podejmuje się misji opieki nad Jezusem Chrystusem czy w czasie Zwiastowania. Zło, które tak często towarzyszy mi w moim życiu, położone pod krzyżem Jezusa Chrystusa, ofiarowane Temu, który pokonał wszelkie zło swoją męką, śmiercią i zmartwychwstaniem, nabiera zupełnie innego wymiaru i z pomocą Jego łaski okaże się zwycięstwem, a nie porażką. To właśnie najwspanialszy znak Bożego zainteresowania moim losem. Znak ten nie jest jednak mi narzucony jako zobowiązanie, ale stanowi zaproszenie dla mojej wolności, którą Bóg bardzo szanuje. On mówi do mnie poprzez te znaki i chce stać się „Bogiem z nami”, ale nie za wszelką cenę i nie wbrew mnie samemu. Szanując moją wolność chce zaprosić mnie do tego, aby tak się stało. Czyni to w sposób delikatny i subtelny, a nie narzucający się, jak w historii Eliasza (por. 1 Krl 19,9-13a). Warto zadać sobie znów kilka pytań: Czy cieszą mnie Boże znaki, jakie otrzymuje w moim życiu? Czy staram się te znaki zrozumieć i zgodnie z nimi budować swoje tu i teraz na ziemi? Czy rzeczywiście chcę, aby Bóg był ze mną we wszystkim, co dzieje się w moim życiu? Czy nie szukam go tylko wtedy, kiedy dopadną mnie problemy? Znak przemieniający Odczytanie prostych znaków jest trudne, a co dopiero tych, które daje Bóg. Zresztą już w czasach Jezusa ci, którzy pochylali się nad świętymi tekstami, nie rozpoznali w Cieśli z Nazaretu przychodzącego Emmanuela – Boga z nami, Mesjasza. Tak samo w czasie Eucharystii, kiedy słyszę słowa „Pan z wami”, to słyszę takie samo zapewnienie, jakie słyszał król Achaz. Zapewnienie, abym nie zapomniał, że Bóg jest przy mnie obecny i opiekuje się mną. Z jednej strony oczekuje nieustannych znaków od Boga, które mogłyby mnie prowadzić bezpiecznie przez życie. Chodzi mi jednak raczej o jakieś cuda czy cudowności, bym nie musiał wkładać w ich odczytywanie wysiłku, ale by były one proste i wyraźne niż o prawdzie „znaki czasu”, które domagają się rozeznania. Czasem trudno mi odczytać znaki Boga kierowane do mnie, bo nie chcę tych znaków, bojąc się, że Jezus zabierze mi wszystko. Koncentruje się na tym, co mam utracić z ludzkiego punktu widzenia, zamiast skoncentrować się na tym, co mogę zyskać. „On niczego nie zabiera, a daje wszystko. Kto oddaje się Jemu, otrzymuje stokroć więcej. Tak! Otwórzcie, otwórzcie na oścież drzwi Chrystusowi” (Benedykt XVI na inauguracji pontyfikatu). Dostaję zapewnienie Jego obecności przez znaki, które mi codziennie daje w świecie, który stworzył dla mnie, w swoim Słowie, sakramentach, poprzez wydarzenia i ludzi, których spotykam w swoim codziennym życiu. Chce w ten sposób nastroić mnie na zauważenie tych znaków Jego miłości. On nie chce, abym tworzył swoje znaki wg moich ludzkich oczekiwań, które później przyniosą mi rozczarowanie i smutek. On chce, abym odkrywał te Jego znaki, poprzez które mówi do mnie, bo On doskonale wie, że tylko odczytując i pozwalając się przemienić Jego znakom sam stanę się świadectwem dla ludzi, którzy mnie otaczają. Warto na koniec zadać sobie pytanie: Czy rozpoznawanie znaków Boga w codzienności i ich przyjmowanie wpływa na moją codzienność? Czy przez rozeznanie tych znaków staje się dla innych wyraźnym znakiem Bożej obecności w świecie? Czy przez swoje rozeznanie Bożej woli pomagam innym Ją rozeznawać w znakach, które Bóg przekazuje im poprzez moją osobę?
znaki na niebie od boga